Prowadzenie swojego biznesu to nie bułka z masłem. Strach to nieodzowny kompan przedsiębiorcy. Strach o to, czy wyjdzie, czy starczy na rachunki, czy klienci nie odejdą do konkurencji…
W obliczu zmian, które dzieją się tu i teraz obaw jest dużo. Polski Ład, pandemia, inflacja i szalejące ceny nie skłaniają do optymizmu.
Nie martw się, nie przyszłam tu, żeby Cię dołować czy wkurzać. Wręcz przeciwnie, chcę Ci pomóc w ustabilizowaniu sytuacji.
Są takie rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale z jakiegoś powodu ciężko jest się z tym pogodzić i kombinujemy jak koń pod górkę.
Kiedy ceny nabiału rosną-wiadomo, że cena tortu nie będzie taka sama, prawda?
A jednak jest wahanie.. czy podnieść ceny, jak podnieść, kiedy podnieść, o ile podnieść.
A tu powinna być reakcja natychmiastowa.
Kiedy pada deszcz – nie masz na to wpływu. Ale już od Ciebie zależy czy się odpowiednio ubierzesz i czy weźmiesz parasol. Od Ciebie zależy czy zmokniesz i zmarzniesz czy nie.
Nie masz wpływu na warunki atmosferyczne, ale wybór jak na Ciebie to wpłynie już tak.
Nie masz wpływu na cenę masła, ale masz wpływ na to za ile sprzedasz swój tort i czy Twój biznes będzie rentowny, czy też nie.
Zastanówmy się nad dwoma sytuacjami:
Sytuacja nr 1:
Ceny rosną, a Ty nie robisz nic. Nie podnosisz cen swoich produktów, czekasz niczym przyczajony tygrys. Obserwujesz i się modlisz.. (pytanie tylko o co).
Szybko dochodzisz do wniosku, że daleko tak nie pociągniesz bo zyski się topią niczym bałwan na wiosnę. Zaczynasz w panice szukać promocji w sklepach, ale tych ani widu ani słychu. Rezygnujesz więc z prażynki bo jest najdroższym elementem w tortach. Po kilku tygodniach wyrzucasz kolejne drogie elementy. Klienci od Ciebie odchodzą, zamówień jest z tygodnia na tydzień coraz mniej.
Dochodzisz do ściany.
Co się tu zadziało?
Klienci przyzwyczajeni są do Twojego stylu. Zarówno tego wizualnego, jak i smakowego. Wiedzą, że zamawiając u Ciebie otrzymają produkt premium. Wiedzą, że zaserwowany tort będzie zapadał w pamięci gości, że będą chwalić jego niepowtarzalny smak.
Tymczasem otrzymują piękny tort, ale zupełnie “zwyczajny”. Nie ma chrupiącej prażynki, krem jest dobry, ale nie zaskakuje, nie ma efektu wow. Zaczynają szukać kogoś innego, kto zapewni im to, do czego byli przyzwyczajeni.
Sytuacja nr 2:
Ceny rosną, a Ty reagujesz natychmiast. Sięgasz po kalkulator i po kolei przeliczasz food cost swoich produktów. Widzisz, że nie unikniesz wzrostu cen swoich wypieków, bo inaczej grozi Ci bankructwo (nie bój się nazywać rzeczy po imieniu).
Przechodzisz w tryb zadaniowy:
podnosisz ceny
robisz nową ofertę smaków dostosowaną do obecnej pory roku
udzielasz się w social mediach i nawiązujesz relację z klientami, aby oswoić ich ze zmianą cen
Wiesz, że Twoje torty są wyceniane indywidualnie i część klientów nawet nie zauważy wzrostu cen, a część po prostu zapyta o różnicę, więc będziesz mogła im wytłumaczyć skąd wynika.
Śpisz spokojnie.
Co tu się zadziało?
Klienci są przyzwyczajeni do wysokiej jakości Twoich usług. Wolą zapłacić trochę więcej i mieć nadal świetnie zrobiony i smaczny tort niż zapłacić tyle samo co rok wcześniej i się rozczarować. Są świadomymi konsumentami i wiedzą, że inflacja dotyka każdego, a przedsiębiorcy aby się utrzymać na rynku muszą (nawet jeśli nie chcą) podnieść ceny.
Doceniają jakość i się do niej (i do Ciebie) przywiązują.
Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko. Nie ma półśrodków ani pójścia na skróty.
Jesteś jedyną osobą, która może podjąć decyzję, w którą stronę idzie. Zastanów się tylko dobrze, żeby nie żałować. Raz stracone zaufanie ciężko jest później odzyskać.
Rozumiem strach i obawę o to, że klient może wybrać tańszą konkurencję. Jednak dla mnie strach o utratę biznesu jest większy.
Kiedy otwierałam firmę postanowiłam robić tylko najwyższej jakości produkty. Dekoracje nie były moją mocną stroną i wiedziałam, że muszę zachęcić odbiorców smakiem. Z czasem zatrudniłam dekoratorkę i podniosłam jakość swoich usług. Nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, aby obniżyć jakość (a nie zawsze klienci walili drzwiami i oknami). Nie ma półśrodków. Nie ma biszkoptu z proszku ani dripa z torebki. Nie oszczędzam na klientach.
Dostosuj się do tego, co jest tu i teraz.
Zauważyłam, że klienci zamawiają mniejsze torty i robią to na “na ostatnią chwilę”, czyli tydzień przed uroczystością. Nie dziwi mnie to bo teraz ciężko jest cokolwiek zaplanować. Z dnia na dzień można wylądować na kwarantannie lub w izolacji..
Dlatego moją zasadę, że przyjmuję zamówienia z 2-3 tygodniowym wyprzedzeniem, mogę włożyć między bajki. Przywykłam do kalendarza, w którym jest sporo miejsca na początku miesiąca, nie panikuję. Wiem, że i tak wkrótce się zapełni zamówieniami.
Wkrótce wprowadzę też do oferty torty musowe. To kolejny ukłon w stronę klientów, którzy chcą zamówić tort mniejszy niż dla 10 osób. Ja zarobię na tym wciąż nieźle, a klienci będą zadowoleni (i nie będę musiała robić tortów o średnicy 12 cm) 🙂
Elastyczność, dobra jakość i kalkulacja cen to klucz do sukcesu. Zawsze i wszędzie.
P.S. Wkrótce temat cen poruszę na bezpłatnym wyzwaniu, które odbędzie się w dniach 15-16.02
Wystarczy się zapisać:
Ula Stępniak
Od 10 lat prowadzi pracownię cukierniczą Słodki Muffin w Warszawie.
Autorka wielu tortów, m.in. dla Sir Paula Mc’Cartneya, kreatorka smaku i przedsiębiorczyni.
Na jej webinary zapisuje się co miesiąc ponad 1000 osób, a Facebookowe wyzwanie zgromadziło ponad 1000 uczestników zainteresowanych jej wiedzą o wycenie tortów.
Jest autorką 6 ebooków, a także ponad 100 artykułów na blogu. Jej twórczość to połączenie najlepszych przepisów, wiedzy cukierniczej i praktycznych porad na temat prowadzenia słodkiego biznesu.
Pasję do robienia tortów łączy z byciem mamą dwójki słodkich łobuziaków oraz kibicowaniem meczom piłki siatkowej.
0 komentarzy