fbpx

Zapewne przeczytałaś tytuł artykułu i zastanawiasz się o co w ogóle chodzi.. w jaki sposób wpadki mogą budować biznes? Czy w ogóle mogą budować? Czy raczej z każdą kolejną wpadką biznes będzie się chylił ku upadkowi?

Otóż, wszystko zależy od tego jak podejdziesz do każdej sytuacji typu wpadka, błąd czy kryzys i jakie wnioski z niej wyciągniesz.

Przez 10 lat prowadzenia swojego biznesu nauczyłam się już, że zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, należy pochylić się nad nim, zastanowić co następnym razem należy poprawić, żeby mleko się nie rozlało i.. w prowadzić to w życie.

W 2014 roku moja firma miała już 4 lata i uważałam, że wiem bardzo dużo, co by nie powiedzieć – wszystko, o prowadzeniu biznesu. Miałam już spore doświadczenie, zaliczyłam kilka spektakularnych wpadek i kilka całkiem niezłych sukcesów. Czułam się bardzo pewna siebie, wiedziałam gdzie chcę być za rok czy dwa i wytrwale dążyłam do tego celu.

W 2014 roku postanowiłam podbić nowy rynek i zdobyć klientów z branży ślubnej. Poszukiwania klientów zaczęłam tam… gdzie ich nie było.

W pierwszej kolejności umieściłam informację na swoim fanpage (to nic, że w większości obserwowały mnie firmy i mamy małych dzieci). Nie powinnam więc być zaskoczona, że informacja nie spotkała się z dużym zainteresowaniem. Spróbowałam po raz kolejny, tym razem na stronie internetowej. Też zonk.

Problem polegał na tym, że nie miałam żadnych zdjęć realizacji weselnych.. cóż z tego, że zaprosiłam do składania zamówień, skoro nie mogłam się pochwalić żadnym zdjęciem…

Kiedy już ktoś nieśmiało zapytał o cenę i dostępność terminu, to chwilę później padało pytanie o zdjęcia przykładowych realizacji. I raczej nie chodziło o to, żeby przesłać fotkę tortu z Pinterest’a.

Po kilku tygodniach poszłam po rozum do głowy. W pierwszej kolejności postanowiłam wystartować z nową ofertą do szerokiej publiczności. Zarezerwowałam miejsce na targach ślubnych. To była spora inwestycja, ale dawała mi możliwość dotarcia do bardzo dużej liczby osób w jednym miejscu i czasie.

Kolejnym plusem takiego posunięcia było to, że przygotowując się do targów robiłam niestworzone ilości tortów, małych słodkości, babeczek, dwie odsłony candy baru. Po targach miałam setki zdjęć. Zaczynałam budowanie swojego portfolio.

Same targi również dużo mnie nauczyły. Poznałam obawy par młodych, poznałam ich potrzeby. Skrupulatnie zapisywałam każde pytanie, każdą obawę i każdy aspekt, który poruszali moi przyszli klienci.

Po targach byłam mądrzejsza. Wiedziałam, że muszę zadbać o to, żeby zorganizować dzień degustacji tortów weselnych. Wiedziałam jak ważny jest transport i że konieczne będzie wynajęcie samochodu chłodni.

Wiedziałam, że smak to nie wszystko i równie ważny jest wygląd i dopasowanie się stylem do przyjęcia weselnego.

Dzięki temu, że mogłam dwa dni rozmawiać z parami młodymi, mogłam przedstawić wizję ich wymarzonego tortu, mogłam ich poznać i bezpośrednio nawiązać kontakt, podpisałam kilkanaście umów.

To było bezcenne doświadczenie. Od tego zaczęła się moja przygoda z branżą weselną.

Gdyby nie wpadka na początku, gdyby nie to, że na moim fanpage nie było klientów, których poszukiwałam, gdyby nie to, że pochyliłam się nad tym i nie dałam za wygraną, tylko wyciągnęłam wnioski i podjęłam męską decyzję.. gdyby nie to wszystko, nigdy pewnie nie udałoby mi się zdobyć nowej grupy klientów.

Dlatego na początku tego wpisu napisałam, że wpadki pomagają budować biznes.
Pomagają, o ile się z nimi zaprzyjaźnimy, a nie będziemy z nimi walczyć.

O moich wpadkach i metodach radzenia sobie z nimi przeczytasz w najnowszym ebooku: