I wcale nie ma na myśli zakładania czy prowadzenia biznesu…
A raczej nie tylko o to jej chodzi.
Autorka ma na myśli relacje w naszym życiu, branie odpowiedzialności, zajmowanie się swoim ogródkiem.
Pierwszy z tych biznesów to tzw. „biznes Boga” – siła wyższa, bogini ziemi, bóg wiatru, czy cokolwiek innego, w co wierzysz. Są to rzeczy, na które nie mamy wpływu – wojny, pogoda, miejsce, w którym się urodziliśmy, nasz wzrost.
Drugi z nich to „biznesy” innych ludzi – ich wzorce, przekonania, opinie, sposób zachowania, emocje czy brak kultury. Sama sobie odpowiedz, czy masz na to wpływ.
Trzeci biznes to Twój biznes – Twój ogródek, Twoje widzenie świata, emocje, wybory, zachowania.
I tylko na ten trzeci, ostatni – MAMY WPŁYW.
Niby to oczywiste, niby zrozumiałe, ale niestety – problem w tym, że zwykle siedzimy w cudzym ogródku.
Uprawiamy go, wyrywamy chwasty, podlewamy, sadzimy kwiatki, bo chcemy być miłe, uczynne, chcemy pokazać, jakie fajne z nas babki, które sobie ze wszystkim radzą i zawsze można na nas liczyć – a do tego jeszcze mamy taki dobry gust! Jakie śliczne dróżki robimy, jak ładnie wypielimy, jakie piękne kwiatki wybierzemy.
I w tym momencie pojawiają się dwa problemy.
Robimy to wszystko po to, żeby zasłużyć na dobre słowo, aprobatę, poklepanie po główce. Chcemy zdobyć akceptację drugiej osoby, pokazać: „Zobacz jaka jestem super!”, trochę jak małpka w cyrku… Tyle, że drugi człowiek często wcale nas o to nie prosi – my tak same z siebie. A w związku z tym, że nie prosi – wcale nie jest zadowolony! Bo kwiatki nie takie, bo on/ona woli bardziej dziki ogródek, a tu wszystko wypielone, bo chciał iglaki, a tu wszędzie rabatki.
W dodatku, druga osoba czuje złość, którą wcześniej czy później na nas wywali, bo podważamy jej kompetencje, jej poczucie własnej wartości, jej sprawczość – gdyż stawiamy ją w roli dziecka. Bo przecież każdy dorosły człowiek ma prawo uprawiać swój ogródek po swojemu, prawda?
Drugi problem jest taki, że, gdy siedzimy w cudzym ogródku i poświęcamy się – zaniedbujemy swój.
I czujemy się coraz bardziej rozżalone, wykorzystywane, bez sił. Nasz ogródek zarasta chwastami, nie ma w nim miejsca na to, żeby się gdzieś położyć i odpocząć, nie ma gdzie posadzić warzyw, żeby nas karmiły.
Słowem – leży odłogiem, a nas w nim nie ma.
A gdy nie ma nas w naszym ogródku, sorry – życiu, to nie wiemy, kim jesteśmy, gdzie są nasze granice, nie wiemy, co czujemy, co jest zgodne z nami, a co nie.
A tylko na to mamy wpływ i tylko to jest naszym obowiązkiem.
Bo jeśli nasz ogródek będzie piękny, pełen życia, radości i jednocześnie będzie miał płot i będziemy do niego wpuszczać tylko tych, których chcemy, to zamiast załatwiających się psów z całej okolicy i sąsiadów wyrzucających swoje śmieci – nasze relacje z innymi oraz ze sobą, także te biznesowe będą rozkwitać.
O tym w kolejnych artykułach.
Joanna Sławińska
Mentorka kobiet
Witaj, nazywam się Joanna Sławińska.
Jestem przedsiębiorcą w szerokim tego słowa znaczeniu, choć przede wszystkim czuję się mentorką kobiet. Moje własne, trudne doświadczeniach zaprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem. Dzięki tym przeżyciom lepiej rozumiem inne dziewczyny i mogę skutecznie je wesprzeć.Każda z nas powinna czuć się niezależna i wyjść z cienia, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Wierzę, że można zacząć nowe życie po kryzysie i zbudować głęboką, przyjacielską relację z samą sobą.
W tym celu prowadzę szkolenia i warsztaty, grupy wsparcia, sesje online i na żywo. Napisałam również książkę „Ja czyli kto? Subiektywny poradnik dobrego życie dla kobiet”.
Moim marzeniem jest, żeby kobietom żyło się lepiej, radośniej i szczęśliwiej – bez ciężaru powinności, oczekiwań wszystkich wokół, z lekkością, akceptacją i miłością do siebie.
0 komentarzy