Co jest niezbędne, a bez czego mogę się obejść? Czy ten gadżet jest naprawdę taki super extra, jak go opisują, czy wyrzucę pieniądze w błoto? Czy warto zainwestować w mikser planetarny, czy na razie mogę się zadowolić ręcznym?
Mnóstwo pytań, zero odpowiedzi.
Przygotowałam ściągę rzeczy niezbędnych do wystartowania w tortowym świecie.
- Mikser, piekarnik, lodówka – no wiadomo, bez tego ani rusz. Nie daj sobie wmówić, że po zrobieniu dwóch tortów dla znajomych już musisz wydać tysiące na mikser planetarny. Da się bez niego przeżyć. Zwłaszcza na początku, jeśli nie jesteś pewna czy będziesz chciała tortować, czy nie, to nie warto od razu pakować się w takie koszty.
- Ranty – można je zastąpić, ale uważam, że dobrej jakości ranty to inwestycja. Dla początkujących polecam te ruchome, gdzie można bez problemu ustawić średnicę od 15 do 21 cm.
- Skrobki, packi, szpachelki, szpatułki, rózgi – narzędzia, bez których będzie bardzo ciężko zrobić porządny tort. I tu znowu – można je zastąpić. Przecież ekierka też jest prosta i wygładzi krem, prawda? Jeśli jednak robienie tortów sprawia Ci frajdę, to nawet amatorka takie podstawowe narzędzia powinna w swojej kuchni posiadać.
- Podkład pod tort – No nie ma, że boli. Tort musi stać na podkładzie. Nie na desce do krojenia, nie na folii aluminiowej, nie na kartonie. Nawet najlepszy tort, który nie ma podkładu, tylko jakiś marnej jakości zastępnik, będzie wyglądał fatalnie.
- Worki dekoratorskie i tylki – przydają się. Nie do każdego tortu, ale bywają bardzo pomocne. Tylkami można fajnie ułożyć krem, zrobić fantazyjne beziki. Worki bywają pomocne przy nakładaniu kremu do tortu, kiedy chcesz mieć 100% pewności, że wszystkie warstwy są takiej samej grubości.
- Wałek do masy cukrowej i mata – jeżeli oczywiście robisz torty pokryte masą cukrową 😉
- Barwniki – Na początek wystarczą Ci te w żelu. Postaw na paletę podstawowych kolorów. I tak z czasem Twój arsenał będzie się stale powiększał, bo z każdym tortem będzie się okazywało, że jeszcze tego nie masz, i tego jeszcze… o i tamten też by się przydał.
To są podstawy. Bez tego ani rusz.
Na maty do koronek, fantazyjne literki i wykrawaczki jeszcze przyjdzie czas.
I jasne jest, że jeśli złapiesz bakcyla i z każdym tortem będziesz nabierała pewności, że to jest to, co sprawia Ci frajdę, to sama zaczniesz rozglądać się za kolejnymi niezbędnymi rzeczami.
A kiedy w sklepie zostawisz połowę swojej pensji, to wiedz, że Twoje hobby zamienia się w biznes.
Trochę jak bym czytała o sobie szczególnie ten ostatni fragment o wyplacie?
A jeśli chodzi o mikser polecam na start z MPM planetarny koszt niecałe 400 zł daje sobie radę. Ja zażyczyłam sobie taki na urodziny i od listopada co tydzień od środy do soboty parę razy dziennie się kreci??
No to ja już chyba przepadłam 😉 Średnio raz na dwa tygodnie zostawiam “parę złotych” w sklepach tortowych i końca nie widać, bo ciągle szukam okazji, żeby komuś zrobić tort 😉